OPOWIEŚĆ WIGILIJNA Z POCZĄTKU WIEKU

W gęstym lesie na kwaterze
Tam gdzie Polscy są żołnierze
Cicho wokół jest i biało
Wszędzie śniegu nasypało.
IMG 20241219 WA0034 
 Pośród czterech drzew sosnowych
Dużo lampek kolorowych
Święta szopka znów powstała
Niby skromna lecz niemała
 Marii szaty nie anielskie
Józef buty ma żołnierskie
Na ognisku ognik świeci
I Nowina w świat już leci.
 Żłobek z desek jest zrobiony
A w nim Chrystus narodzony
Uniósł w górę rękę małą
Błogosławi Polskę całą.

 

 

W 1998 r., w Jednostce w Drawnie służyło ok. 150 żołnierzy służby zasadniczej. Drawno do 2003 r. było samodzielnym garnizonem wojskowym . Wigilia 2000 r. była pierwszą w nowych strukturach organizacyjnych jednostki , która stała się Składem jednak zachowana była tradycja uksztaltowana w okresie przemian ustrojowych w 7 Okręgowej Skladnicy Sprzętu Inżynieryjnego i Materiałów Wybuchowych. Opiekę duszpasterską nad jednostką sprawował kapelan ks. mjr Andrzej Lemieszko z Choszczna, któremu w Drawnie pomagał ks. Jan Dobski SAC z Brzezin. Wspomnienie moje dotyczy 2000 r. Dzień 24 grudnia 2000 r. został obficie przywitany przez zimową aurę, śnieg prószył i prószył, zawiało drogi odcinając okoliczne wioski od świata. Niestety, również droga z Choszczna do Drawna okazała się nieprzejezdna. Ksiądz kapelan powiadomił kierownictwo Składu , że on i ks.Jan nie będą mogli uczestniczyć w naszej żołnierskiej wigilii. Dużo się nie zastanawiając, wsiadłem w samochód i pojechałem do drawieńskiego proboszcza ks. kan. Stanisława Gulczyńskiego ( przyszłego prałata ). Przedstawiłem mu problem jaki z powodu aury wynikł z kapelnem i spytałem się czy zgodziłby się w naszej żolnierskiej wieczerzy uczestniczyć,co było nietypową formą zaproszenia, ksiądz kanonik bez wahania zgodził się. Tradycyjnie uroczystość wigilijna w jednosce zaczynała się przed szopką, która co roku wykonywana ( budowana ) była blisko ogrodzenia od strony drogi Drawno – Kalisz Pom. Przy jej budowie zaangażowani byli głównie: dzisiejszy chorąży Krzysztof Dzierbun , p. Wiesława Horba oraz inni pracownicy wojska w tym Wojskowej Administracji Koszar ( kier. kpt. Andrzej Sroka / p.Krystyna Kozłowska ) Wyłożona sianem szopka wkomponowana była między rosnące drzewa pokrywał ją dach z desek i wraz z dwiema również wykonanymi z desek ścianami okryta była siatką maskującą, nad szopką umieszczana była gwiazda betlejemska a na suficie wisiała prostopadłościenna lampa elekryczna. W szopce na centralnym miejscu był drewniany żłobek ( nie zawsze ten sam) w którym na sianie leżała ( czasem siedziała z podniesiona rączką ) lalka obrazująca narodzonogeo Chrystusa . Stały w niej dwa manekiny stylizowane poprzez stroje na Matkę Bożą i św. Józefa. Przed szopką, czasem na jej skraju świeciło podświetlane od dołu czerwonym światłem ognisko. Po bokach stały choinki .Całość ozdobiona była iglastymi gałązkami i kolorowymi światełkami. Nocą mimo ogrodzenia mieniąca się różnymi światłami szopka wzbudzała ciekawość przejezdnych .Mało tego, niektórzy przyjeżdżali specjalnie z okolicznych miejscowości by ją zobaczyć. Czasem usłyszeć można było płynące z jej wnętrza   odtwarzane z płyt kolędy. Tradycja stawiania szopki skończyła się w 2009 r. W smutnym dla wielu 2010 r. nowe kierownictwo Składu Drawno 2 RBM zaniechało jej kontynuacji. W wspominanym 2000 r. zwyczaj stawiania na swięta szopki dopiero kształtował się. Po odśpiewaniu kolęd wojsko udawało się na stołówkę, a tam odbywała się jej dalsza część; modlitwa, łamanie się opłatkiem, życzenia i wspólny posiłek przygotowany zgodnie z wigilijną tradycją przez panie Renatę Czerniawską, Jadwigę Zając i Wiesławę Osetek.. Ks. kanonik Gulczyński przyjechał do nas razem z wikarym ks. Markiem Pożarskim. Przejął jakby komendę nad kolacją, stwarzając niesamowicie ciepłą i swojską atmosferę. Byłem bardzo zaskoczony ponieważ kłóciło się to z moją opinią o ks. kanoniku jako o człowieku zamkniętym w sobie. Księża dzieląc się opłatkiem rozmawiali z każdym żołnierzem, pytając się o rodzinę, dziewczynę, dom itp. Prysły sztywne ograniczenia wynikające z pozycji służbowej czy spolecznej,

IMG 20241219 WA0035

żolnierze otwierali się przed kaplanami opowiadali o domu, rodzinie dziewczynach dzielili się swoimi problemami ,co dalej po słuzbie ich czeka? . Ks. Gulczyński na ten krótki czas stał się jakby jednym z nas. Na stołówce zapanowała nieukrywana radość. W zwyczaju jednostki było także skladanie życzeń żolnierzom pelniącym slużbę, na tę okoliczność przygotowane były dla nich paczki z łakociami. Wszystkie pomieszczenia slużbowe były świątecznie ozdobione także izby żołnierskie i świetlice. Tradycyjnie w stworzeniu świątecznego nastroju w swoim rejonie wyróżniała się w owym czasie żolnierska Wojskowa Straż Pożarna ( k-t mł. chor. Henryk Wonorski) . Należy jednak wspomnieć, że kolację wigilijną w jednosce spożywano z żolnierzami niemal od samego poczatku ich bytności w Drawnie. Niestety w czasach PRL w zależności od dowódcy i jego zastępcy religijny charakter był czasem mocno wyciszany. Niemniej jednak często był kontynuowany przez samych żolnierzy np. w postaci dzielenia się oplatkiem.. Po pożegnaniu księży, którzy wyjeżdżając podeszli pod szopkę żolnierze rozeszli się do swoich koszarowców lecz atmosfera świąteczna utrzymywała się nadal Tego dnia czekała mnie jeszcze wigilia w domu. Wsiadłem w mój samochód i pojechałem do Stargardu Szczecińskiego ( dziś Stargard ) , tym razem przez Kalisz Pom. Liczyłem, że droga krajowa nr.10 będzie przejezdna. Jechałem w śnieżnych koleinach, wolno ale płynnie. Za Reczem wynurzył się ze śnieżycy wielki TIR, drżenie rąk, poślizg i wleciałem do wypełnionego śniegiem przydrożnego rowu, tak, że samochód cały „utopił” się w śniegu. Nie mogłem otworzyć drzwi, udało mi się to zrobić od strony pasażera, gdyż tam wytworzyła się mała luka między samochodem a śniegiem. Na szczęście na tylnym siedzeniu leżała łopata. Wziąłem ją i pomału wydostałem się na zewnątrz. Zaczynając od góry czyli od tyłu samochodu, strwożony, stosunkowo szybko odsłoniłem cały pojazd. Z rzadko przejeżdżających samochodów nikt się nie zatrzymał, aż stanął przy mnie mercedes na niemieckich tablicach rejestracyjnych. Wyszedł z niego starszy pan i coś zagadnął po niemiecku, ale nie zrozumiałem lecz syknałem przez zęby złosliwe „jeszcze Niemca tu nadało”. Wtedy podeszła kobieta najprawdopodobniej jego żona i po polsku powiedziała : dzięki temu Niemcowi wygrzebierz się pan z tego dołu. Pierwsza próba pomocy – niestety nie powiodła się. Wówczas nieznajoma kazała zablokować mężowi drogę. Mercedes stanął tak, że z jednej jak i z drugiej strony po kilku minutach zrobił się korek, a wokół mnie powstało dość duże zbiorowisko kierowców. Nieznajoma powiedziała „no panowie pomóżcie”. Zaczepiono mój samochód do pierwszego lepszego auta, wszyscy otoczyli mój pojazd i jakby ruchem potężnej ręki wyrzucili go z rowu na jezdnię. Na samochodzie nie było żadnych uszkodzeń. Wszystkim serdecznie podziękowałem, a szczególnie państwu z Mercedesa. Odjeżdżając pani mówiąca po polsku powiedziała „widzi pan czasem język niemiecki może oznaczać nadzieję wyjścia z kłopotów, tak jak było dziś” Przeprosiłem za moją niezbyt grzeczną uwagę i ogólnie zwrócilem się do wszystkich z pytaniem jak mogę się odwzdzięczyć ? Wtedy jeden z polskich kierowców powiedział „W inny dzień byś pan szedł do wioski po traktor. Ma pan szczęście – wigilia – dziś wszyscy Polacy są lepsi”. Wkrótce po tej wigilii 2000 r. zmiany organizacyjne poszły tak daleko, że żołnierze slużby zasadniczej przeszli do historii także częsć kadry musiała zmienić miejsce slużby, przestała funkcjonować kuchnia i co za tym idzie stołówka żołnierska. Do cywila odszedł ostatni „szef- matka” żolnierskiej kompanii komendy ochrony chor. Miroslaw Gmurowski. Mimo ,że na terenie jednostki w Drawnie szopek już od kilkunastu lat się nie stawia to przetrwała tradycja układania na czas świąt będących formą życzeń żolnierskich rymowanek, które co roku ukazują się w biuletnie Koła Nr 21 Stowarzyszenia Saperów Polskich „Kawaliera” życzenia te ilustrowane są przedwojennymi kartkami patrotycznyczno – świątecznymi. 

IMG 20241219 WA0036

Wspominał: Andrzej Szutowicz

img0063