Nazywam się Ewa Potyralska z Ostrówka (gmina Koczała). Jestem mamą czwórki wspaniałych dzieci: Dawida, Nikoli, Jakuba oraz Amelii. Do niedawna nasza codzienność była niemal idealna. Pomimo codziennych trudności czerpałam wiele szczęścia z każdego dnia. I wtedy nadeszła chwila, która zmieniła wszystko… 10 grudnia 2020 roku, podczas kąpieli, odkryłam guzek w piersi. W tamtej chwili mój świat runął w gruzach. "Ma Pani nowotwór złośliwy piersi" - usłyszałam w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia. Cała świąteczna atmosfera zniknęła jak bańka mydlana. Przez pierwsze tygodnie płakałam do poduszki, tuląc do piersi niespełna 1,5 roczną Amelkę. Starsze dzieci zaczęły zadawać łamiące serce pytania. Czy umrę? Co się wtedy stanie? Kilka tygodni po diagnozie przeszłam pierwszą operację wycięcia guza. Chciałam wierzyć, że wszystko już będzie dobrze, że najgorsze już za mną. Ale niestety los kolejny raz pokazał swoje okrutne oblicze. Pojawiły się przerzuty do węzłów chłonnych. Kolejne miesiące spędziłam na radio i chemioterapii. Robiłam się coraz słabsza, jednak rodzina dawała mi ogromną siłę do walki! Po zakończonej terapii, pojawiły się nowe diagnozy: neuropatia, łuszczycowe zapale nie stawów, ostre zapalenie wątroby. Nie ma dnia, bym nie zamartwiała się, co będzie dalej. Żyjemy tylko z wypłaty męża - najniższej krajowej. Codzienność jest trudna, jednak ja się nie poddam! Dziękuję za każdą pomoc i wsparcie! Dajesz mi wielką nadzieję na lepsze jutro.